aktualizacja: 21/06/06 ref_psych(1),ref_trzezw(1),ref_soba(1)

 obecnie artykułów: 58   

Czujesz lęk? Szukaj pomocy!

Nowości!Zapisz się
Poprzednia strona Lista stron Losowa strona Dodaj stronę Następna strona Katolik.pl - strona główna

Konkurs - proszę oddaj głos Konkurs www Adonai.pl Laboratorium wiary i kultury

||| Persona - refleksje filozoficzno-teologiczne - osoba i dzieło

refleksje filozoficzno-teologiczne

 
   Osoba i dzieło

  W długiej tradycji zachodniej „dzieło" (ergon, pragma, poiema, opus, labor) łączono z łacińskim terminem operari (operor), który oznaczał:
- działać, sprawiać, wytwarzać;
- pracować, trudzić się, produkować;
- wypracowywać, powodować skutki, przynosić owoce;
- dokonywać dzieł, materializować czyny, wytwarzać rzeczy wielkie, duchowe i materialne.

  „Dzieło" umieszczano jeszcze dalej od osoby niż czyn. Wiązano je głównie z realizacją materialną: z ciałem człowieka, światem materialnym, empirią, historią, jak: zdobycie pokarmu, przeprawa łodzią, pokonanie wroga, wybudowanie budowli, zrobienie wozu bojowego, ułożenie drogi, napisanie księgi, zajęcie obcej ziemi, wykucie rzeźby w marmurze, wykonanie ciężkiej pracy fizycznej itd. Chodziło tu o nieskończone ilości czynności, polegających na materializacji, ucieleśnieniu i obiektywizacji - myśli, aktów, czynów, a ostatecznie człowieka jako jednostki i jako zbiorowości.
  Niejako pośrednie miejsce pomiędzy actus i opus zajmowało factum (wraz ze wszystkimi czasownikami empirycznymi). Factum to z jednej strony czyn osoby (facio - czynię, sprawiam), a z drugiej strony wykonanie zmaterializowane, tak że mogło być nazwane obiektywnym i zewnętrznym „faktem" (factum), rzeczą uczynioną. Fakt zatem obok „rzeczy czynionych" (agibilia) otwierał szeroką dziedzinę rzeczy „sprawianych" przez człowieka w świecie materialnym (factibilia).
  W kulturze hebrajskiej czyn należał do „ciała", czyli do „osoby ludzkiej" (Cz. S. Bartnik, 1977b, 40 nn.). W antropologii hellenistycznej jednak „dzieła" nie umieszczano w obrębie świata osoby, uważając je za zewnętrzne, obce, poza. Wpłynęli na to pitagorejczycy, platonicy, neoplatonicy, a szczególnie stoicy, którzy jako skrajni determiniści oddzielili postępowanie moralne (agere) od sprawczości, pracy i dzieł materialnych (operari). Stoicy zacieśnili wartość moralną nie tylko do obszaru czynu z wykluczeniem dzieła, ale i w obszarze czynu ograniczyli ją tylko do sfery idealnej, a mianowicie do „intencji" (zamiaru, myśli, świadomości, chęci, sumienia). Czyn zatem jest moralny (albo niemoralny) sam w sobie, w swej warstwie idealnej (pneuma) bez względu na to, czy poza wnętrzem człowieka zaistnieje materialnie, czy nie zaistnieje. Tym bardziej cech moralnych nie przypisywali dziełom zewnętrznym. Np. szewc, który miał intencję zrobić dobre buty, postąpił moralnie dobrze, choć faktycznie butów nie wykonał lub - nieumyślnie - zrobił buty złe przedmiotowo. Nie odgrywa tu żadnej roli to, że ktoś z tego powodu zachorował, złamał nogę zginął w walce. Za dzieło nie odpowiadało się moralnie, jedynie za intencję, czyli za świadomość i postanowienie - dobre czy złe. Ten poważny błąd metaetyczny i antropologiczny przetrwał właściwie do naszych czasów. Dziś zatem musi nastąpić „zbliżenie" osoby do rzeczywistości doczesnych (Cz. S. Bartnik, 1977b; Jan Paweł II, 1981; Cz. S. Bartnik 1982h; tenże, 1991a, 5 na; tenże, 1999f, 307 nn.).
  Personalizm realistyczny łączy opus z całością życia osobowego na podobnej zasadzie, co i „czyn". Pod tym względem także i w dziele, nie tylko w czynie, osoba się realizuje, afirmuje albo neguje, wyraża albo unicestwia, odsłania albo zakrywa, nawiązuje kontakt ze światem albo go zrywa. Jest to graniczne przedłużenie struktury somatycznej, najdalsza konkluzja świata osobowego w kierunku świata materialnego, a ostatecznie i powracanie osoby do siebie samej dzięki temu światu. Przez dzieła osoba staje się, rozwija, doskonali, aktualizuje somatycznie, obiektywizuje swój świat duchowy, eksterioryzuje swe wnętrze. Występuje tu pewien „cykl prozopoiczny" i zarazem hermeneutyczny: świat materialny to stan alfalny względem osoby i zarazem najdalsza konkluzja osoby, czyli osoba niejako wychodzi od świata (na mocy kreacji uniwersalnej), „wchodzi w siebie", kształtuje się i przez sprawczość znowu powraca do świata.
  Świat przekształca siebie samego przez dzieła osób. Do dzieł tych zaś należą nie same myśli, idee, decyzje, uczucia, pragnienia, lecz - według personalizmu realistycznego - życie gospodarcze, praca powszechna, życie socjalne, polityka, kultura, nauka, sztuki, technika... Wprawdzie między technikę a osobę wkracza stary spór o stosunek między materią a duszą i powtarzają się najczęściej trzy rozwiązania: że tylko dusza, że tylko materia, że zażarta walka między duszą a materią, ale ostatecznie trzeba nawiązać do tezy, że dualizm duszy i ciała jest przezwyciężony przez „łuk osobowy", będący transcendencją syntetyzującą między materią a duchem, a także między techniką a życiem duchowym. W każdym razie moralność w głębokim ujęciu sięga do opus i tutaj spełnia się, osiąga swój terminus oraz sens prozopoiczny. Sytuacja świata, który dziś zależy od pracy (labor) i dzieł (opera), ukazuje, że bez nich nie ma właściwej moralności ani twórczości osobowej.
  „Dzieła" i „prace" to odsłonięcie osoby, jej urealnienie, odegranie „widzialnej" roli w Drama Theion, ważna partycypacja w tematyce świata osobowego. Świat zawisł nad przepaścią na przęśle, zbudowanym z pracy. Tutaj można powiedzieć, że rośnie - dialektycznie - znaczenie kontemplacji, ale bynajmniej nie oderwanej od pracy, lecz wprost przeciwnie: bardziej z pracą związanej. Kiedyś kontemplacja mogła się rozwijać całkowicie bez pracy, gdy świat był zasobny w gotowe dary natury, albo w atmosferze całkowitej negacji pracy i świata stworzonego, jak to było w pewnych nurtach myśli hinduskiej i chińskiej. Kontemplacja jako negacja świata i stworzenia wywarła, istotnie, znaczny wpływ także na pier-
wotne chrześcijaństwo. Dziś wszakże kontemplacja negująca i nie związana z pracą, kontemplacja bezkrytyczna, uciekająca od pracy, musi być zaniechana. Z jednej strony tedy kontemplacja ukazuje coraz ściślejszy związek z pracą, a z drugiej strony i praca otrzymuje charakter coraz bardziej fundamentalny, duchowy i stwórczy, a nawet wyzwalający i soteryjny (S. Wyszyński, Jan XXIII, Jan Paweł II).


  Czesław Stanisław Bartnik, Personalizm, Lublin 2000, s. 282-285.

<< powrót 

   
Pytanie